Dzień 13.07 przyniósł same problemy. Wszyscy ci, którzy chronili się w bezpiecznej strefie, z samego rana mogli zauważyć brak wody. Maruderzy, do tej pory cicho narzekający na warunki, mieli pełne pole do popisu. Oskarżając władze miasta i wojskowych, swe ponure wizje rozsiewali coraz głośniej i chętniej. Pojawiły się nawet plotki o włamach do sklepów i szkolnego magazynu a nerwowy nastrój zaczął udzielać się większej liczbie mieszkańców. Jakby nie było trudno bez wody, dzień później zauważono również braki w dostawie prądu. Najpierw rzadkie i krótkie, z upływem czasu dłuższe. Niepokoje rosły, tym bardziej, gdy mieszkańcy zauważyli wojskowe samochody, coraz częściej wyjeżdżające z miasta. Plotkowano, że żołnierze się ewakuują. Można było nie wierzyć, jednak nim nastał wieczór, wojskowych było jak na lekarstwo. Na to tylko czekali ci, którzy od kilku dni wyrażali swe niezadowolenie. Na ulicach bezpiecznej strefy pojawiły się grupki, które postanowiły wziąć sprawy w swe ręce.